Strona:Klemens Junosza - Żywota i spraw imć pana Symchy Borucha Kaltkugla ksiąg pięcioro.djvu/39

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.



KSIĘGI WTÓRE.

O tem, jak skorupka nasiąkała za młodu i z jakiego źródła pijał młody jelonek.

Zanim te karty inkaustem czernić poczniemy, aby dalszy ciąg historyi Symchy opisać, należy zastanowić się wpierw nad ogólnem szkoły znaczeniem. Powołana do życia na to, aby uczyć, jest ona niby ogrodem, w którym młode drzewka rosną, pilnowane przez biegłego ogrodnika, aby nie wyrosły krzywe, nie usychały stoczone przez robactwo, ani objedzone przez kozy psotne, lecz aby wydały owoc zdrowy, na pożytek ludzi.
Takim ogrodnikiem biegłym był Imć pan Klopman, a szkoły swej strzegł jak źrenicy w głowie, o tyle, o ile mu inne w tem nie przeszkadzały interesa. Ale podczas nieobecności mistrza ogród źle strzeżony nie był, pilnowali go bowiem rzeczeni belferowie i szczepili w młode płonki mądrość o tyle, o ile ją sami posiadali.