Dzień dobry panie mecenasie, gdzież tak pilno?
Dzień dobry — ważna sprawa, musiałem sobie wziąść pomocnika — a to pan sekretarz gminny, w wolnych chwilach od zajęć urzędowych jest moim dependentem....
To pan dobrodziej ma wiele czynności?
O tak, dziś wnoszę akcyę o eksmisyją ze strony Fajbusia Piernika spekulanta i obywatela, przeciwko Bartłomiejowi Łopacie — drugą zaś podobną ze strony Jankla Migdała przeciw Michałowi Dudzie.
Zdaje mi się że ci panowie byli pańskiemi klientami?
Cóż robić — taki już porządek na świecie, dziś za Pawłem, jutro przeciw Pawłowi.
Będę miał przjemność ścierać się z panem dobrodziejem przed kratkami — staję zestrony pozwanych w obydwóch sprawach.
Ho — ho — wchodzisz pan w moje atrybucye, niewiem tylko jakie prawo masz pan do stawania przed sądem.
O! czci godny kolego, jestem adwokatem przysięgłym i mogę bronić spraw w całym kraju.
Aha! pan adwokat zapewne świeżo z uniwersytetu — teoretyk, uczony człowiek — byli tu i tacy — ale,