Przejdź do zawartości

Strona:Klemens Junosza-Chłopski mecenas.pdf/65

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
Fonsio.

Chciała go zfastrygować miotłą...

Jaś.

Cóż to za hańba dostać miotłą od ładnej kobiety i do tego jeszcze w psiej Woli. Ale patrzcie, jakiś obywatel tu śpi.... (bierze Drapiszewskiego za ramię.)
Obywatelu! otwórz oczy! Obywatelu obudź się!.

Fonsio.

Obywatelu przerwij sny!.

Jaś.

Obywatelu wróć do przytomności!.

Drapiszewski (zrywając się pospiesznie).

Do usług szanownych panów, przepraszam, zaspałem.... ale jestem gotów.... Czy idzie o obelgi czynne? Jakie dowody? visum et repertum, świadectwo od powiatowego lekarza...

Jaś.

Co pan mówisz? za kogo nas pan bierzesz?

Drapiszewski.

Przepraszam, nie poznałem. (do Fonsia) Ach! to pan co wczoraj babę postrzelił. Pan dobrodziej jest na wolnym areszcie... Żałuję mocno, że tego rodzaju sprawy nie podlegają jurysdykcyi sądów gminnych.. w okręgowym niemam praktyki, obroniłbym pana zupełnie.

Jaś.

Ciekawy jestem w jaki sposób.

Drapiszewski.

Nawet gdyby baba była zabita na śmierć, to powiedziałbym tak: prześwietny sądzie — w zabitej spółeczeństwo traci babę, która by nie była niczyją żoną, ponieważ by jej nikt nie chciał, — ani też niczyją matką z przyczyn wyłuszczonych powyżej — w skazanym zaś