Przejdź do zawartości

Strona:Klemens Junosza-Chłopski mecenas.pdf/64

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
Sołtys.

Jakieści panowie podobno aż z Warszawy szukają was po całéj wsi.

Bartłomiéj.

Może chcą kobylinę do kolei wynająć, żebym ich odwiózł, ale wieta sołtysie, że kobylina poszła do ludzi...

Sołtys.

Nie wiem co oni tam chcą, jeno dopytują się gdzie jest Bartłomiej Łopata. Porządne panowie jakieś i grzeczne, jeden grubaśny — stary — a drugi chuderlawy na gębie i młodszy.

(Lolo — Fonsio — Jaś (nadchodzą).


SCENA IV.
Lolo, Fonsio, Jaś, Bartłomiej, Sołtys, Drapiszewski.
Bartłomiéj.

Może to te panowie?

Sołtys.

E, nie te, jeno insze — chodźta do nich — dyć was nie zjedzą.

(wychodzą).


SCENA V.
Drapiszewski, Lolo, Fonsio, Jaś.
Fonsio.

Tu byłoby wcale nie źle na wsi, tylko brakuje drynd, cukierni i bilardu.

Lolo.

Dodaj jeszcze Kuryerka.

Jaś.

A nadewszystko niema ani jednéj szwaczki; obleciałem całą wieś proponując dziewczętom, czyby która nie uszyła mi pikowej kamizelki, ale to dzicz!

Lolo.

Nie chciała uszyć?