Strona:Karolina Szaniawska - Panna Katarzyna.djvu/2

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   26   —

więcej prostoty i prawdy, a mniej komedji oraz wydatków ponad możność.
Parodja miłosierdzia, zawsze niesympatyczna, stała mi się wstrętną, odkąd poznałem pannę Katarzynę.
A więc: cherchez la femme!
Poznałem pannę Katarzynę na skutek jej ogłoszenia w Kurjerze Warszawskim“. (Proszę wykreślić z pamięci owe czasy, kiedy to „Kurjer“ pozazdrościł sukcesów rozmaitym „Marszelikom“ i w swatowstwo się zabawił. Naraił sporo małżeństw krótkotrwałych, które byłyby się skojarzyły bez jego pomocy, zarobił trochę grosza, ku wściekłości pana Jeleńskiego i budę zamknął, czyli anonsów małżeńskich zaniechał).
Ogłoszenie, o jakiem wspominałem, do tej kategorji nie należy.
Człowiek żonaty ma, o tyle o ile, wikt i opierunek w domu; zaś stary kawaler jada gdzie się trafi, przyczem chroniąc żołądek od chorób, zmienia kuchnię możliwie najczęściej. Co się tyczy opierunku, drą mu bieliznę pralnie „pospieszne“, pralnie „wzorowe“, pralnie „egipskie“, „argentyńskie“, „oszczędne“, wreszcie różne babiny, które o praniu pojęcia nie mają, drą za to „jak anioł“.
Ogłoszenie treściwe a jasne: „Naprawiam bieliznę w domu i za domem“ zjawiło się w porę, gdyż właśnie pani Agata Chmyzowa przyniosła mi strzępy koszul, powłoczek i nieprzyzwoitek. Posłałem ofertę. Krok ten był szczęśliwy — nie dlatego, że mam obecnie bieliznę w porządku, lecz że poznałem pannę Katarzynę i od czasu do czasu ją widuję. Mam wtedy miły wieczór — złudzenie ogniska domowego, słodkiej, cichej przystani. Na dworze deszcz i wicher, mróz albo szaruga — w pokoju zacisznie; kobieta dobra, małomówna, zatrudniona gawędką we dwoje. Samowar śpiewa, lampa jasno się pali, dzwonią łyżeczki, ktoś do herbaty nakrył, co trzeba postawił, nakrajał — nie wiadomo kiedy. Chyba że samo się zrobiło, gdyż nikt po izbie nie człapał, nie nudził, nosem nie pociągał, szklanek nie potłukł, serwety nie poplamił.
Panna Katarzyna jest ideałem filantropki. Nie lubi o sobie mówić; kryje się — ma słuszność. Miłosierdzie chrześcijańskie nie powinno wystawianem być na pokaz; hałaś-