Strona:Juliusz Verne - Na około Księżyca.djvu/182

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

maczenia kwestyi niejasnych, wyjawił zdanie, iż kula zatrzymana siłą przyciągającą księżyca, spadnie wreszcie na jego powierzchnię, jak spada aerolit na powierzchnię kuli ziemskiej. Zdanie to wywołało żywą sprzeczkę.
— Przedewszystkiem, kochany przyjacielu — odpowiedział Barbicane — nie wszystkie aerolity spadają na ziemię, lecz mała ich tylko liczba; gdybyśmy nawet przeszli w stan aerolitu, niewiadomo jeszcze, czybyśmy spadli na powierzchnię księżyca.
— Jednakże — mówił Ardan — jeśli się bardzo do niego zbliżymy…
— Jesteś w błędzie — rzekł Barbicane. Czy nie widziałeś gwiazd spadających, jak tysiącami przelatują po niebie w pewnych epokach?
— Widziałem…
— Otóż gwiazdy te, lub raczej te ciałka, błyszczą dlatego tylko, iż rozgrzewają się, sunąc po warstwach atmosferycznych. Jeśli zatem przebywają atmosferę, znaczy, iż przechodzą bliżej niż o 16 mil od ziemi, a jednak tak rzadko na nią spadają. To samo można powiedzieć o nasztym pocisku; możebne, że zbliży się bardzo do księżyca, a jednak nie spadnie.
— Lecz wówczas — rzekł Michał — był-