Strona:Juliusz Verne - Na około Księżyca.djvu/162

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Księżyc nie ma atmosfery; już wykazaliśmy skutki braku tej powłoki gazowej. Na powierzchni jego niema zmroku; noc następuje po dniu, a dzień po nocy, tak samo jak lampa nagle zapalona lub zgaszona. Niema tam żadnego przejścia od zimna do gorąca, a temperatura w jednej sekundzie od stopnia wrzącej wody, spada do stopnia mrozów w przestworzu.
Skutkiem braku powietrza panuje zupełna ciemność tam, gdzie nie dochodzą promienie słońca. To co na ziemi zowie się światłem rozproszonem, ta materya świetlna, którą powietrze w zawieszeniu utrzymuje, z której powstaje świt i jutrzenka, która wydaje cienie, półcienie, i całą tę różnorodność światłocieni — wszystkiego tego brak na księżycu. Stąd powstają te kontrasty, wynikające z dwóch tylko barw: czarnej i białej. Gdy Selenita zabezpieczy swój wzrok od promieni słonecznych, wówczas niebo wyda mu się zupełnie czarnem, a gwiazdy w oczach jego błyszczeć będą jak wśród, najciemniejszej nocy.
Dziwne wrażenie wywarł ten widok na Barbicanie i jego towarzyszach. Oczy ich błąkały się, nie mogąc pochwycić właściwej odległości różnych punktów. Malarz ziemski nie umiałby oddać ściśle krajobrazu księżycowego, niezłagodzonego zjawiskiem światłocienia. Wy-