Strona:Julijusz Verne-Miasto pływające.djvu/110

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
102

przedziela przestrzeń trzystu yardów. Przebiegaliśmy pod temi dużemi drzewami, wdzieraliśmy się na wzgórza, przełaziliśmy po pochyłościach. Grzmot wody się powiększał; chmary pary wilgotnej przesuwały się w powietrzu.
— Patrz pan! — wykrzyknął doktór. Rozlewając się szeroko, Nijagara okazała się nam w całéj swéj okazałości. W tem miejscu, tworzyło się zakrzywienie raptowne, i zaokrąglając się, by uformować spadek kanadyjski „horse-shoe-fall” (podkowę), spadał z wysokości stu pięćdziesięciu ośmiu stóp na przestrzeni dwu mil.
Natura w tem miejscu, jedna z najpiękniejszych w całym świecie, wszystko tu połączyła dla zachwycenia oczu. Ten zakręt Nijagary w niéj saméj sprzyja szczególnie rozwinięciu się efektów światła i cieniu. Słońce, uderzając o te wody pod wszystkiemi kątami, urozmaica dziwacznie ich kolor, a kto nie widział jaki to robi efekt, nie uwierzy bez sporu. W istocie blisko Goat-Island, piana jest biała; jest to śnieg niepokalany, prąd srebra roztopionego płynący w próżnią. W środku kaskady, wody posiadają cudowną zieloność morza która jest wskazówką ogromnéj głębokości wody. To też okręt Detroit, potrzebujący dwadzieścia stóp wody, a płynący z tym biegiem mógł przepłynąć spadek nie dotykając gruntu. Ku brzegowi kanadyjskiemu, przeciwnie wiry wodne, jakby zmetalizowane pod blaskiem jaśniejącego, słońca błyszczą, i wyglądają jak złoto roztopione w padające w przepaść. Z pod spodu rzeka nie jest widzialną. Wyziewy tworzą tam wir. Dojrzałem przecież, ogromnych lodów, zgromadzonych mrozami zimowemi one przybierają kształty potworów, które otwartemi pasczami, pochłaniają w godzinę setki milijonów beczek, które im wylewa niewyczerpana Nijagara. O pół mili na dół kaskady, rzeka staje się spokojną, i przedstawia powierzchnią niewzruszoną, któréj pierwsze kwietniowe wiatry nie mogły roztopić jeszcze.
— A teraz na środek potoku! — powiedział mi doktór.
Co on rozumiał przez te wyrazy? Nie wiedziałem co myśleć, gdy mi pokazał na końcu skały zbudowaną wieżę, o kilkaset stóp od brzegu, nad samym skrajem przepaści. Ten pomnik zuchwały wzniesiony w 1833 r. przez niejakiego Judge Porter, jest nazwany „Terrapin-tower”.
Zeszliśmy po bocznych pochyłościach Goat-Islandu. Przy-