Strona:Julijusz Verne-Miasto pływające.djvu/109

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
101

mogła zwykły „prąd“ lecz same spadki przytłumiają jéj połowę. Ztąd straszna ich siła.
Ten kanał nijagarski przedziela Stany Zjednoczone od Kanady, prawy jego brzeg jest amerykański, a brzeg lewy angielski. Z jednej strony cywilizacyja; a z drugiej niema nawet jej cienia. Z brzaskiem dnia 13 kwietnia, wyszliśmy z doktorem na szerokie ulice Niagara- Falls. Jestto nazwisko téj wsi, założonéj na brzegach spadku, na trzy kroć sto tysięcy mil od Albany, rodzaj małego „miasteczka wodnego“ zbudowanego wśród zdrowego powietrza w położeniu zachwycającem, zaopatrzono w pyszne hotele i wille wygodne, dokąd Yankesi i Kanadyjczycy uczęszczają w czasie dni pięknych. Czas był cudowny; słońce świeciło na wypogodzonem niebie. W oddaleniu dawały się słyszeć krzyki przytłumione. Na horyzoncie zobaczyłem jakieś wyziewy, które nie mogły być chmurami.
— Czy to jest spadek wody? spytałem doktora.
— Cierpliwości! odpowiedział mi Pitferge. W kilka minut przybyliśmy na brzegi Nijagary. Wody rzeki płynęły spokojnie; były czyste i niegłębokie, liczne wierzchołki szarych skał ukazywały w rozmaitych punktach. Słychać było szum kaskady, lecz nie mogliśmy jeszcze jej widzieć. Most drewniany, wzniesiony na arkadach żelaznych, łączy ten brzeg lewy z wyspą w środku biegu wody. Doktór zaprowadził mnie na ten most. W górze ciągnęła się rzeka, że okiem nie można nic dojrzeć, na dole, to jest po prawéj stronie, spostrzedz można było pierwsze nierówności prądu; potem o pół mili od mostu, raptownie zabrakło gruntu, chmury kropel wody utrzymywały się zawieszone w powietrzu. Był to spadek wody amerykański, którego nie mogliśmy widzieć. Stamtąd zarysowywał się krajobraz spokojny, kilka pagórków, wille, domy, drzewa ogołocone. Jestto brzeg kanadyjski.
— Nie patrz pan! nie patrz! — wołał na mnie doktór Pitferge. Powstrzymaj się pan! Zamknij oczy! Nie otwieraj ich pan, aż ja powiem!
Nie słuchałem wcale mego oryginała. Patrzyłem przeszedłszy most, stanęliśmy na wyspie. Była to Goat—Island, (wyspa kozia) kawałek ziemi, kawałek ziemi siedemdziesiąt akrów wynoszący okryty drzewami, poprzerzynany pysznemi alejami, po których powozy mogą przejeżdżać, rzucone jak bukiet, między spadkiem amerykańskim i kanadyjskim, które