Strona:Julian Jaraczewski - Bazar w Poznaniu.pdf/31

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

części naszych dywidend, jest własnością dotąd naszą, którą każdéj chwili odebrać i użyć inaczéj mamy prawo, nieprzesądzając interesu Instytutu rolniczego, którego powstania pragniemy i popierać nie przestaniemy, ale na zasadach samoistnych jako rozwinięcie myśli i zobowiązań w §. 1. kontraktu Spółki wyrzeczonych, lecz bez zabicia ducha Spółki; a ponieważ tenże Instytut należy dotąd do życzeń, nie mógł być zatém skrzywdzony, bo nie istnieje; Akcjonarjusze zaś przez kontrakt Spółki 1843. roku bezsprzecznie zostali zawiedzeni, gdy od razu ⅓ włożonego kapitału stracili, a zamiast spodziewanych wysokich dywidend z Bazaru i Hotelu, takowa im zaledwie 2 procent przyniosła.
Nawiasowo téż tu tylko wspomniemy, iż przy zawarciu kontraktu Spółki zwyczajne formy w podobnych okolicznościach względem Akcjonarjuszów zachowywane, zaniedbanemi zostały; nie dostali oni ani odpisu projektu kontraktu, ani téż była wyznaczona Komissja, któraby takowy zgłębiła. Członkowie z różnych stron Księstwa przybyli, zastali Sędziego i kontrakt do podpisu wygotowany, lecz sami ani do dyskussji, ani do oporu naprzeciw Szanownemu Marcinkowskiemu przygotowani nie byli, który natomiast mógł w najlepszéj dla swoich chęci działać wierze, bo nie wiedział iż Instytutu rolniczego, ani Banku tym sposobem nie stworzy, a duch Spółki w dniu tym u nas zabija.
Można być bowiem znakomitym lekarzem, najszlachetniejszym człowiekiem, a grube w nauce Gospodarstwa krajowego popełniać błędy, tém więcéj, iż w ów czas spółeczeństwo w anormalnym znajdowało się stanie, z którego dopiero wypadki 1846. i 48. nas wyprowadziły.
Mówiąc tu o stanie anormalnym, moglibyśmy powiedzieć gorączkowym, gdyż znajdowaliśmy się w takowym rzeczywiście, gdy zamiast dawnych pieśni i czci do „Boga Rodzica”, młodzież nasza rozpływała się w ateistycznych abstrakcjach Hegla; gdy obywatele ziemscy niepostrzegając, że każdy dzień nowe zwaliska w majątku narodowym zwiastuje, swoje powołanie upośledzając, bawili się w stworzenie stanu średniego, którego Polsce brakować miało; zapominając