Jak się wezbrana rzeka w morze leje[1]
I morską burzę spotkawszy, szaleje;
Łamią się fale, drżą opoki brzegu,
A nurty ryczą pod pianami śniegu:
Losem i gniewem gnane przeciw sobie;
Szable nad uchem grzmią, lecąc w kawały,
Huczą po skałach dalekie wystrzały;
Starcia się łoskot i karabel dźwięki,
Echo żałosne po dolinie szerzy,
Przywykłej tylko do śpiewów pasterzy!
Liczba niewielka, lecz bitwa straszliwa!
Nikt przebaczenia ni daje, ni wzywa...
Gdy się ściskacie podzielać pieszczoty:
Lecz nie tak cisną miłości ramiona,
Gdy w nich spoczywa piękność ulubiona,
Jako się barki zwiążą nienawiśnie,
Przyjaźń ostygnie, pieszczota się skończy,
Objęcia wrogów i śmierć nie rozłączy.
Z szablą po samą rękojeść uciętą,
Krwią opryskaną i mocno ujętą
Co jeszcze drgała, nie puszczając broni;
Obok turbana, którego zawoje
Miecz Giaura zerwał i przerżnął na dwoje;
W deliji długiej, zmiętej, rozpostartej,
Zaczerwienionej, jak chmury przed burzą,
Gdy po dniu jasnym burzliwą noc wróżą;
- ↑ w. 611—622. Jak widać z poprzedniego objaśnienia, Mickiewicz po opuszczeniu 12 wierszy resztę zupełnie przerobił.