Strona:Jeden trudny rok opowieść o pracy harcerskiej.pdf/27

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Ale prawdziwa sensacja zaczyna się dopiero teraz. Co było najgorsze w dotychczasowej pracy drużyny i zastępu? ot, takie pytanko?
— Czytajże, nie błaznuj…
— Otóż — tu Adam spoważniał — „Orły“ prawie wszystkie podnoszą w różnej formie sprawę Bolka. Że to wina drużyny.
Zapanowało przykre milczenie. Stach zaczął bębnić palcami po stole, zaś Wacek, który się był zasłuchał, ze zdwojoną siłą przybijał deski podłogi. Lecz Adam przerwał nastrój.
— A teraz dalszy numer programu — wołał, mrużąc oko do Huberta — co potępiają prawie wszyscy jako brak w zeszłym roku? Domyślaj się, pięknoduchu, niewinne dziecię dwudziestoletnie…
— Adam, bo jak mię zirytujesz tym wygłupianiem się…
— Oho. Hubert zapomina o swej próbie wytrzymałości! Wiadomo, gdzie jego drażliwy punkt! Otóż dowiedz się, że narzekają na brak kontaktu z dziewczętami, życia towarzyskiego, lekcji tańca, zabaw i herbatek!
Sensacją jednak okazała się nie tyle ogłoszona wiadomość, ile co innego: oto brzmiący jeszcze głos Adama przegłuszył wielki śmiech, którym parsknęli wszyscy trzej pracujący w izbie harcerze „ósemki“.