Strona:Jean Webster - Właśnie Inka.pdf/293

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Jednym ruchem ręki Inka zebrała karty i wstała. Nie było możliwości wymknąć się drzwiami, głos Wdowy słychać już było w przedpokoju.
Wspięła się na parapet i skoczyła z okna z wysokości jakich ośmiu stóp. Ludka poszła za jej przykładem.
Pan Wawrzyniec K. Gilroy stał z otwartemi ustami, patrząc w miejsce, gdzie znikły. W następnej chwili składał już dworski ukłon kierowniczkom Zakładu św. Urszuli, z trudnością i wielkim wysiłkiem starając się skoncentrować myśli na wypadku krótkiego spięcia w Skrzydle Zachodniem.
Inka i Ludka wysiadły z tramwaju w ogniu ciekawych spojrzeń pasażerów, na rogu, nie dojeżdżając do samego Zakładu. Okrążywszy mur, póki nie stanęły pod stajniami, skromnie tylnem wejściem wróciły do domu. Na szczęście nie spotkały po drodze nikogo prócz kucharki, i tak nareszcie dotarły do swego pokoju w Rajskiej Alei — z dziewięćdziesięciu centami w kieszeni, nie licząc przygód.

Kiedy nadeszły długie, jasne wieczory, wychowanki św. Urszuli nie wypełniały już przerwy