Strona:Jean Webster - Właśnie Inka.pdf/133

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

się i pobiegły do domu na obiad przez śnieżny zmierzch.
Przy stole zasypano je gradem pytań.
— Czy babuni podobał się zegar w saloniku?
— Czy wie, naco jest naczynie do ogrzewania?
— Czy była może niezadowolona, że niema pierzyny?
— Czy się jej podoba kot, czy też może wolałaby papugę? — (Co do tego ważnego punktu szkoła była podzielona na dwa obozy.)
Tego wieczoru przy stole — wszystkie uczennice, ile ich jeszcze zostało w zakładzie — mówiły tylko o Laurowej Chałupce. Były tak uradowane szczęściem babuni i dziadunia, jak myślą o czekających je świętach, iż postanowiły, że pierwszego dnia po powrocie z domu wszystkie sześćdziesiąt cztery napiją się herbaty z sześciu filiżanek babuni.
Około godziny dziewiątej Inka i Zuzia otrzymawszy na to specjalne pozwolenie, do którego zresztą uprawniał je czas świąteczny, pojechały odwieźć Ludkę i dziesięć jeszcze koleżanek na stację do ekspresu, zdążającego na zachód. Wracając same w „karawanie“, jeszcze pełne wesołości świątecznych okrzyków pożegnalnych, przejeżdżały koło Laurowej Chałupki.