Strona:Janina Zawisza-Krasucka - Anielka w szkole.pdf/109

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Dwóch ludzi musi pompować!
— Wody!
Drugi strumień wody przygasił nieco płomienie, ale górna część oberży już płonęła.
— Co było powodem pożaru? — zapytał jeden z wieśniaków właściciela oberży.
— Widocznie siano samo się zapaliło, a ja zapóźno to zauważyłem, — odparł oberżysta, wbiegając do wnętrza płonącego domu.
— Trzeba jeszcze bufet wynieść! — zawołał ktoś z tłumu.
— Więcej wody, więcej wody! — wołał ustawicznie Styk, stojący na drabinie.
— Uwaga, belka się odrywa!
Trach!
— Hieronimie, wyjdźcie stamtąd, przecież zadusicie się od tego dymu.
— Ach, jak gorąco!
— Wody!
— Wody!
Mężczyźni kobiety i dzieci biegali z wiadrami do kanału, dostarczając wody tym, którzy dom ratowali. Anielka z drżeniem stała jeszcze ciągle na tem samem miejscu, wpatrzona w syczące płomienie. Nagle usłyszała głośny płacz tuż obok.
— Moje dziecko, moje dziecko się spa-