Strona:Janina Zawisza-Krasucka - Anielka pracuje.pdf/95

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— To może i ja go spotkałam, — wtrąciła babka Anielki, poprawiając swój jedwabny czepek. — Jakiś mężczyzna pomógł mi w lesie dźwigać kosz. Miał czarną brodę i ciemne oczy. Spotkałam go, jak przystanęłam na chwilę, żeby odpocząć. Góra z górą się nie zejdzie... ha, ha, ha!
— To napewno Julek-Postrach! — zawołały kobiety jednogłośnie. — Napewno on! Zaryglujcie dzisiaj drzwi na noc, bo przecież grasuje gdzieś blisko!
Obydwie kobiety prędko załatwiły swe interesy z handlarką, tylko żona powroźnika od progu jeszcze zapytała handlarkę o środek na zapalenie oczu. Właściwie w tym celu tutaj przyszła.
— Powiem o tem znachorowi w naszej wsi, — obiecywała handlarka. — Napewno przyśle wam jakąś cudowną maść. Ale maść tę trzeba koniecznie trzymać w ciepłem miejscu.
Anielka wciąż w milczeniu przyglądała się babce. Babka widziała Julka-Postracha i jakoś wcale go się nie bała!... Podobno był nawet dla niej bardzo grzeczny, a przecież opowiadano o nim tak źle, co widocznie nie było prawdą. Przez chwilę Anielka czuła dziwną sympatję do Julka-Postracha. Ale potem przerażenie wróciło. Nie, nie, wolałaby go nie spotkać! O nie! Anielka w głębi duszy podziwiała babcię.
Zarówno Anielka, jak i całe rodzeństwo uradowali się ogromnie, że tej nocy w kuchni na ławce miała spać handlarka. Mimo to jednak drzwi uważnie zamknięto i zaryglowano.