Strona:Janina Zawisza-Krasucka - Anielka pracuje.pdf/35

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
Wieczorem.

Zawsze już słońce znikało za lasem, gdy Anielka wieczorem wychodziła z fabryki. Dzisiaj szczególnie zapadający mrok przykro oddziałał na Anielkę, bo pragnęła jeszcze choć na chwilę wpaść do Magdzi. W powrotnej drodze do domu śpieszyła się ogromnie. Dwie rzeczy radowały ją tego wieczoru i dodawały bodźca do pośpiechu. Przedewszystkiem zbliżał się dzień wypłaty! Na samą myśl o tem Anielka kraśniała rumieńcem. Wszystkie pieniądze odda matce, tylko jakąś maleńką część sobie zatrzyma, bo przecież skoro chce kiedyś wybrać się w świat, to będą jej pieniądze potrzebne, należy więc już teraz odkładać. Maże wogóle niezbyt długo będę chodziła do fabryki, może wkrótce wyjadę... A Magdzia?... Teraz stanowczo nie wolno mi wyjechać, tłumaczyła sobie Anielka. Ale na przyszły rok...!
Niby wicher wpadła do izby, zasiadła do stołu i poczęła jeść zupę.
— Wiesz, — odezwał się Stefek, — dzisiaj