Strona:Janina Zawisza-Krasucka - Anielka pracuje.pdf/183

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Anielka wymknęła się ukradkiem do Magdzi; stanęła pod oknem, zajrzała, a potem weszła do izby.
— Teraz już niedługo ojciec przyjedzie i zabierze mnie z sobą, — szeptała Magdzia z szeroko otwartemi oczami. — Ty musisz też ze mną jechać, Anielciu, bez ciebie nie pojadę. Pytałaś już mamę, czy ci pozwoli?
Żona grubego szewca dała Anielce znak. Anielka skinęła głową potakująco. Na twarzyczce Magdzi odmalowała się radość.
Potem Anielka wracała do domu i przez całą drogę gorzko płakała. Jakże pragnęła wszystko zmienić, cały świat odwrócić do góry nogami! Ze łzami w oczach zasnęła. Śniła o Magdzi, o Magdzi zdrowej i wesołej, a gdy rano wstała, sięgnęła po ołówek i kawałek papieru, długo coś pisała, przekreślała, odczytywała i pisała na nowo.
Od tego dnia co wieczór Anielka kryła się w jakimś ustronnym kącie i pisała, gdy nikt nie widział. A gdy wiersz był już gotowy, przepisała go dużemi literami na arkusz białego czystego papieru i przeczytała samej sobie głośno:

„Do Magdzi!
Gdy pomyślę o kwiecie twoich lat,
Które mijają w chorobie i bólu,
Jakżebym chętnie sama ból ten zniosła,
Choć jestem zdrowa, silna i wesoła.
Ale, gdy wszyscy cię opuszczą,
To ja o tobie nigdy nie zapomnę.
Pamiętaj, że w największem cierpieniu,