Strona:Janina Zawisza-Krasucka - Anielka pracuje.pdf/177

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

a przecież z pieca wyjmowano coraz to nowe smakołyki, na widok których dzieciom oczy błyszczały.
Gdy Anielka wróciła ze swych odwiedzin u Magdzi, pokazała rodzeństwu ogromnego dziadka piernikowego o oczach z rodzenek, lecz schowała go zaraz do fartuszka uradowana. Dziadka tego dostała Anielka od Magdzi. Matka poczęła teraz ze skrzyni wyjmować orzechy i cukierki. Przyszli wujostwo z sąsiedniej wsi. Wuj siedział na głównem miejscu przy stole i trącał się napełnioną jabłecznikiem szklaneczką z wujenką:
— Na szczęście, Lodka, żeby nam się dobrze działo!
Powitali serdecznie wchodzącą właśnie babcię, poczem zaczęli z nią gawędzić i śmiać się, podczas gdy dzieci śpiewały jedną pieśń po drugiej. Dzieciarnia stanowczo była już zmęczona; zgromadziły się dzieciaki dokoła pieca i czuły, że oczy im same się zamykają.
— Znowu rok minął i już nie wróci... — słychać było w izbie narzekania.
Matka kazała dzieciom pójść spać.
Gdy o północy zadźwięczały dzwony z wieży kościelnej, Anielce i jej rodzeństwu wolno było znowu na chwilę zejść do kuchni. Senne i napół tylko ubrane dzieci przysłuchiwały się wraz z dorosłymi dźwiękowi dzwonów. Wreszcie wybiła godzina dwunasta. Stary Rok umarł, Nowy się narodził! Srebrzystym głosikiem zadźwięczały dzwoneczki, młodziutkie, wyraźne i radosne. Dzieci słuchały ich i wierzyły mocno w to szczęście, które im No-