Strona:Janina Zawisza-Krasucka - Anielka pracuje.pdf/175

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

cy wsunął rękę do kieszeni, obydwie zarumieniły się mimowoli. I słusznie! Nie myliły się dziewczynki. Maszyny ucichły już przed chwilą i połyskiwały znowu jakby wyczyszczone lusterka, nagle majster podszedł do Basi i Anielki i przed każdą z nich położył po złotówce.
— Dziękuję pięknie! Dziękuję ślicznie! — jąkały dziewczynki, wybiegając z sali i śpiesząc po wypłatę do kantoru.
Gdy Anielka mijała chatę Kacpra Gałązki, ujrzała w oknie babcię, która na nią poczęła kiwać. Aha, babcia napewno piecze piernik u Gałązków.
Ach, i jaki pierniki W całej okolicy żadna gospodyni nie potrafiła upiec takiego piernika, jak żona Kacpra Gałązki! Z nadejściem Bożego Narodzenia i Sylwestra, Kacprowa odkładała wszelką inną robotę i zabierała się do pieczenia pierników. Ludzie poprostu dziwili się i kiwali głowami. Skąd Kacprowa potrafiła wyczyniać takie cuda? To też co roku o tej porze u Gałązków zbierało się mnóstwo sąsiadów i sąsiadek. Gawędzono, zażywano tabakę i opowiadano sobie ploteczki. Kacprowa co pewien czas wyjmowała jakiś piernik z pieca, a jeden od drugiego był ładniejszy i jeden od drugiego bardziej rumiany. A jak smakowały te pierniki, poprostu trudno było mówić o tem, bo sama ślinka do ust nabiegała. Nic dziwnego, że ludzie ściągali do Kacprowej z całej doliny, aby pozwoliła im u siebie upiec tradycyjny piernik.
Gdy Anielka weszła do izby, Kacprowa zdjęła z komina wielki dzbanek z kawą i postawiła go