Strona:Janina Zawisza-Krasucka - Anielka pracuje.pdf/162

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

ten najpiękniejszy dzień w całym tygodniu, kiedy dzieciom wolno było spać dłużej, bo szkoła później się rozpoczynała. Miała się odbyć lekcja rachunków. Spojrzenie Anielki poszybowało w stronę okna, za którem ujrzała wielkie płaty suchego śniegu. Wszedł nauczyciel. Uczniowie pochylili się nad zeszytami, rozłożonemi na pulpitach. Ale, gdy pan Barwicz zaczynał mówić, głowy wszystkich unosiły się mimowoli wgórę. Wszystkie ołówki i pióra zostały odłożone na bok, wszystkie oczy zawisły na twarzy nauczyciela, który opowiadał... opowiadał starszym uczniom o obcach krajach, dalekich morzach, o czarnych ludziach, wygnanych z ojczyzny, o tych nieszczęsnych niewolnikach, którzy u białych muszą spełniać najcięższą pracę. Przemawiającemi do serca słowami opisywał nauczyciel rozpacz czarnej matki, jej ból, jej gorącą tęsknotę za wolnością... Czyż to był ten sam nauczyciel? Czyż to byli jego, zawsze weseli i rozłobuzowani uczniowie? W oczach wszystkich ukazały się łzy, ręce bezwładnie opadły. Anielka nie widziała już nauczyciela, oczami wyobraźni widziała tylko nieszczęśliwą murzynkę, siedzącą na polu porośniętem trzciną cukrową, kołyszącą w ramionach małe czarne murzyniątko i śpiewającą mu tęskną kołysankę:

„Śpij, o śpij mój czarny chłopcze, któryś zrodził się na ból,
Nim zaczniesz żyć naprawdę, wesołość twa przeminie.
Śpij, o śpij, zatoń w mrokach, aby zbudzić się do złego.