Strona:Janina Zawisza-Krasucka - Anielka pracuje.pdf/161

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

bą mandolinę. Dwóch nowych pieśni nauczyła się w Krzywicy i śpiewała je teraz Magdzi niezliczonej ilość razy, a pieśni te obydwu dziewczynkom za każdym razem wydawały się piękniejsze. Gdy wiatr dął za oknem, dziewczynki przysłuchiwały się jego zawodzeniu. Z roziskrzonemi oczami siadywały co wieczór pod piecem, śpiewały i marzyły o radości i słońcu.
Och, oby to wiecznie trwało! Lecz z każdym upływającym dniem słoneczne wspomnienia Anielki posępniały i tonęły w coraz gęstszej mgle. Odczuła to Anielka, nie przerywała jednak swych odwiedzin w domu grubego szewca. Ale opowiadania jej stały się mniej ożywione, barwy dawnych przeżyć wyblakły i omotywały Anielkę powoli chłodne cienie szarego codziennego dnia. Cienie te stały się całkiem rzeczywiste, gdy pewnego dnia babcia rzekła surowo:
— Musisz przecież jakoś w fabryce wytrzymać! Musisz!
Teraz dopiero zrozumiała Anielka, jakie te słowa miały znaczenie i uświadomiła sobie, że nigdy już więcej nie zazna spokoju. Musi codziennie chodzić do fabryki, codziennie, dopóki będzie żyła! Anielka usiłowała znaleźć jakieś wyjście, jakąś zmianę w tem monotonnem szarem życiu. Z dnia na dzień oczekiwała cudu, który stać się przecież musiał, choćby dlatego, żeby ją z dotychczasowego życia wyswobodzić. Z nastaniem zimy Anielka znowu poczęła chodzić rano do szkoły, a w fabryce pracowała tylko popołudniu.
Pewnego dnia, było to w czwartek, w czwartek