Strona:Janina Zawisza-Krasucka - Anielka pracuje.pdf/146

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
Do Krzywicy.

Anielka nie napróżno się cieszyła! Gdy nadeszła niedziela i zegar na kościele wybił czwartą godzinę nad ranem, obydwie z babcią wyszły już z domu.
— Szczęśliwej podróży, — życzyła matka, kiwając ku nim z okna.
Potem wszystkie domy wioski zostały gdzieś wdali, a nad głową Anielki połyskiwały tylko gwiazdy. Anielce było lekko i radośnie na sercu, biegła, jakby miała skrzydła u ramion. Babcia miała na głowie nowy jedwabny czepek, a na odświętnej sukni kwiecisty fartuch. W małym koszyczku niosła babcia podarunki: pół kilo kawy i kilo cukru. Takie prezenty zawsze najbardziej radowały krzywickich mieszkańców. Anielka w jednej ręce niosła świeże strucelki, a w drugiej ogromny parasol babci. Tylko w chwilach, gdy droga biegła nieco pod górę, babcia odbierała jej parasol i wspierała się na nim.
Jeszcze nigdy Anielka tak daleko od domu