Strona:Jana Długosza Dziejów Polskich ksiąg dwanaście - Tom V.djvu/155

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

zaraz ztamtąd do Austryi. Z Cieszyna jechano przez Pszczyn, Oświęcim i Skawinę. Mógł już we Czwartek, nazajutrz po Ś. Dorocie, odbyć się wjazd do Krakowa: ale z rozporządzenia królewskiego zatrzymała się królewna narzeczona wraz z swoim orszakiem przez trzy dni; na co utyskiwali przydani jej towarzysze podróżni, obawiając się, azali król nie żałował powziętego zamiaru i nie myślał zaniechać tych małżeńskich związków. Ale inna była przyczyna zwłoki, nie były bowiem gotowe jeszcze przybory i wystawy na przyjęcie z królewską okazałością narzeczonej Elżbiety.
Mrozy ostre tegorocznej zimy trwały aż do dnia szóstego Lutego, a ogromne śniegi wszystkie drogi pozawalały. Nie tylko trzody domowe ale i dzikie zwierzęta po lasach nie miały się czém żywić. Wiele koni popadało, a na Podolu śnieg miejscami całe wsie pozasypował.

Wjazd Elżbiety, narzeczonej króla Kazimierza do Krakowa.

W Sobotę, w dzień Ś. Apolonii, Kazimierz król Polski wraz z matką swoją królową Zofią, Janem arcybiskupem Gnieźnieńskim i prymasem, Grzegorzem arcybiskupem Lwowskim, Janem Wrocławskim, Jędrzejem Poznańskim, Mikołajem Przemyskim, biskupami, oraz wielką liczbą panów i dostojników koronnych, Wacławem książęciem Raciborskim, tudzież Wacławem i Janem książętami Oświecimskimi, w godzinie pacierzy kapłańskich zwanych tercyą (tertiarum hora), wyjechawszy na powitanie swej narzeczonej, królewny Elżbiety, przyjął ją z radością i wesołą twarzą. Wspaniale i przepysznie wydawał się król Kazimierz w swojém przybraniu pełném blasku, gdy samo siodło, wędzidło, strzemiona i odzienie królewskie, prócz koni nakrytych rzędami z axamitu i złotogłowu, na czterdzieści tysięcy czerwonych złotych ceniono. Przesadzali się w tym przepychu i niektórzy panowie Polscy, wystąpiwszy wraz z swemi drużynami na koniach suto przybranych, w świetnym stroju, błyszczącym złotem i purpurą. Nie sprzyjała atoli pogoda tej uroczystości królewskiej, od rana bowiem do wieczora deszcz ulewny padał: za czém te bogate stroje, przemokłe od słoty, w większej części poniszczały. Ze wszystkich kościołów powychodziły processye, a z niemi wszystkie stany, na przyjęcie królowej; ale nikt nie mógł dotrzymać miejsca z przyczyny ulewnego deszczu, i wszyscy przymuszeni byli jak najspieszniej uciekać do domu. Po wzajemném przywitaniu i podaniu sobie ręki, Zofia królowa wzięła narzeczoną królewską Elżbietę do swego powozu, i przy odgłosie trąb, już ku wieczorowi (dla wielkiego bowiem natłoku ludzi nie można było prędko jechać) odwiozła do zamku Krakowskiego, gdzie ją u podwojów kościel-