Strona:Jan Siwiński - Katorżnik.djvu/99

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

w wadze idzie do jej kieszeni. Do tego wołu dodaje się kaszę, jeżeli to ma się nazywać krupnikiem, lub wkłada się kapustę, jeżeli to ma być szczi, czyli kapuśniak. W kuchni owej, czyli w tem piekle, jest taka masa owadów, much, karakonów, świerszczy i pluskiew, że tego wszelkiego niechlujstwa tyle do owych kotłów, do owych rezerwoarów nawpada, iż tworzy się warstwa dwucalowa samego robactwa! Jeżelibyś mi bracie drogi nie chciał dać wiary, gdyż to rzeczy bajeczne, to ja cię ostrzegam, byś się sam kiedy tam nie dostał, bo musiałbyś sam z takim apetytem zajadać owe przysmaki, z jakim myśmy je połykali! W tym warze owego piekielnego kotła, gdy się już wszystko na młóto rozgotuje, wówczas wybierają kucharze mięso i układają na ogromne w okół stoły na kupeczki, na porcye dla każdego.
Gdy na rozrezie na południe zadzwonią, idziesz na obiad do owej kuchni, niosąc drewniany szafliczek, który wziąłeś był sobie rano, wychodząc z tiurmy. Do owego szaflika ciska ci jeden kucharz ową kupkę mięsa, na której przez ten czas usiadło robactwo a on je zdusił, biorąc ową kupkę w rękę, i idziesz znów do drugiego, który trzyma na długiej żerdzi czerpak, którem czerpie z kotła ów krupnik lub kapuśniak czyli owo szczi, i wlewa ci ten prawdziwy bulion, po którym pływa mnóstwo różnorodnego robactwa, no — i jedz, boś głodny jak wilk! Dość powiedzieć, jeżeli powiem, że sami ci zbrodniarze, aby się od tej pracy i od tego wszystkiego uwolnić, odbierają sobie życie! Inni zaś mniej odważni a może więcej do życia przywiązani, przebijają sobie nogi na wylot owemi żelaznemi drągami, aby pójść do szpitala i aby się uwolnić od tych robót, którym nie mogą podołać.
A cóż dopiero mówić o tem ustawicznem nękaniu i o tych rewizyach, które się powtarzają co dnia w słotę