Przejdź do zawartości

Strona:Józef Weyssenhoff - Za błękitami.djvu/90

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
83
ZA BŁĘKITAMI

dycyi: mówiła dobrze po francusku, znała mitologię, czytała wszystkich wielkich poetów, znała się na gospodarstwie kobiecem.
Jedynie jej upodobanie do sportu końskiego i łowieckiego nie znajdowało oddźwięku w duszy Okszyca. Ale tłómaczył to sobie potrzebą wydatkowania sił u tej młodej i zdrowej dziewczyny.
Pan Stanisław pokochał też odrazu matkę Halki. Była jeszcze ładna i podobna do córki, a przytem cicha, wykształcona, gorąco przywiązana do swej jedynaczki. Z nią mógł Okszyc rozmawiać swobodnie o wszystkiem: o nowoczesnej literaturze, o potrzebach kraju, nawet o miłości; znajdował w jej odpowiedziach echo sympatyczne dla swoich poglą-