Przejdź do zawartości

Strona:Józef Weyssenhoff - Za błękitami.djvu/89

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
82
JÓZEF WEYSSENHOFF

pozostania tu przez tydzień, czuł się obowiązanym wyjechać prędzej.
Paru dni wystarczyło mu jednak do stwierdzenia idealnych stron charakteru Halki, która rozmawiała z nim chętnie, czuła jego wyższość umysłową, odpowiadała bez pretensyi, ale śmiało i z dokładną znajomością swoich środków intellektualnych. Odkrył w niej dużo intuicyjnego poczucia piękna, smak i subtelność w poglądach. Z lubością zapisywał w pamięci różne jej zdania.
— »Ranek to jest szczęście dnia«.
Albo:
— »Nie lubię ludzi, którzy chcą mieć wolę«.
I dziwił się jej porządnej eru-