Przejdź do zawartości

Strona:Józef Weyssenhoff - Za błękitami.djvu/75

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
68
JÓZEF WEYSSENHOFF

są sobie równi do lat pięćdziesięciu. — Niech pan sobie przynajmniej wybierze kogo do kolacyi, bo mi tak przykro, że pan się nudzi u nas.
— Ależ łaskawa pani! bawię się, jak się już dawno nie bawiłem. Poszukam sobie towarzyszki do kolacyi.
— Nie brak będzie amatorek — rzekła pani Lisowa zbyt uprzejmie, aż Okszyc uczuł potrzebę ukłonić się zbyt nizko — pan ma tyle do powiedzenia... A propos może pan chce usiąść obok Halki, bo mój syn będzie zmuszony ją opuścić dla swych obowiązków wice-gospodarza.
Okszyc odrzekł skwapliwie:
— Z największą przyjemnością.
Pani Lisowa ujęła szyldkretową