Przejdź do zawartości

Strona:Józef Weyssenhoff - Za błękitami.djvu/68

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
61
ZA BŁĘKITAMI

zgarniał przed sobą niewidzialne siano.
Dużo świeżych wesołych twarzy panien. Solenizantka, okrągła blondynka w niebieskiej sukience, z bławatkami we włosach, jest zupełnie ładna. Siostry jej, w takich samych sukniach, także blondynki, z lekkiemi odmianami. Tańczy też jedna mężatka, tragiczna, czarnowłosa i czarnooka, w pomarańczowej jedwabnej sukni, podobna, jak należy, do Sary Bernhardt. Ale naprawdę ładna, zupełnie pociągająca jest Halka Marliczówna.
Tak sądzi i Okszyc, stojąc we drzwiach i przyglądając się z uśmiechem tańcom. Halka ma rzeczywiście niepospolicie piękne, ciemno niebieskie oczy, nakryte