Strona:Józef Katerla-Róża.djvu/231

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
OLEŚ

— Ono się w człowieku robi od smutnej muzyki, od śpiewu, od szumu tych brzezic, a najbardziej to sosen... Albo w polu, jak zboże weźnie wzdychać, abo nad rzeką, gdy woda... I to cierpienie tak robi, że się człowiekowi rwie dusza.

MICHAŁEK

— A ja ci sto razy mówię, że to twoje cierpienie nie jest człowiekowi potrzebne! Zaraz zaczynasz myśleć o smutnych rzeczach, o śmierci, zaraz myślisz: a poco żyłem, uczyłem się, kłopotałem? Oto przyjdzie prędko śmierć i zabierze mię. A człowiek musi umrzeć za swoją sprawę! I ten człowiek, co z moich rzeczy, albo z mojej nauki skorzysta — i on także umrze... A w tem wszystkiem jest myłka... Wszyscy ludzie, nim umrą, mają wielką korzyść ze swoich rodziców i poprzedników. Wszyscy ludzie przedeśmiercią pracują dla swoich potomków, żeby mieli co jeść. Tak się robi cały świat. Trzeba umieć z każdego natchnienia korzystać...

OLEŚ (w zadumie)

— Gdyby to człowiek umiał z każdego świętego natchnienia korzystać, toby też łatwo wiedział, jak wszystko złe zmazać i jak zostać bohaterem...

CZAROWIC (nieśmiało)

— A to ty chciałbyś zostać bohaterem?