Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Justka.pdf/141

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

z nią dłuższej rozmowy, znajdował niepodobieństwem porozumienie się. Myśli ich, zajęcia, wspomnienia nie miały z sobą nic wspólnego.
Po wielu próbach, gdy mu się niczem Justki zająć nie udawało, baron wpadł na myśl szczęśliwą opisywania jej, jak były urządzone salony w eleganckich domach stolicy, z której przybywał. Temat ten niewyczerpany starczył mu do zabawiania jej, a słuchająca mogła przynajmniej wtrącić coś dowodzącego, że przedmiot ten ją zajmował.
Na wszystkie obiady i wieczory baron Brock był proszony, dawano mu miejsce obok Justki, stał się niemal domownikiem — lecz do poufałości z panną nie przyszło.
Dla przypodobania się jej tańcował nawet kadryla z wielką gracyą, ale i tem sobie łask pozyskać nie mógł.
Stary Raun, postrzegłszy, że się tu jakoś stosunek nie wiąże, nie nalegał; zdawało mu się, że panna sama zczasem się pozna na człowieku, którego on cenił bardzo wysoko.
Do swych wistowych przyjaciół stary mawiał czasami:
— A może być ministrem!
Nikt temu nie myślał zaprzeczać, lecz teka ministeryalna w oczach panny Justyny nie dodawała mu uroku.