Przejdź do zawartości

Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Justka.pdf/140

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

piękną ograniczały się do łatwych w jego sferach, a płochych związków z średnich lat paniami, które zarazem podejmowały się wychowania i opieki nad młodymi urzędnikami.
Przeszedłszy przez rączki takich trzech instytutorek, z ich pomocą uzyskawszy stanowisko, które już o swej sile dalej kroczyć dozwalało, baron Brock dotąd nie myślał o małżeństwie, i nie miał wielkiej do niego skłonności. Dopiero spotkanie z Raunem, bogatym, mającym jednę przybraną wnuczkę, a okazującym mu wielką czułość, myśl pewną nasunęło.
Okoliczności, sposobność była wyjątkową.
Stary baron niezmiernie sobie upodobał Brocka, nie umiejąc powiedzieć dlaczego. Nie ulegało wątpliwości, że bardzoby był pragnął wydać za niego wnuczkę, ale nie dał tego poznać po sobie. Za nic w świecie gwałtu-by jej zadać nie chciał.
Sprzyjał jednak zbliżeniu się Brocka do swej wychowanicy, badał ją o niego i nie mógł się wydziwić, że ona się na nim nie poznała. Wistocie tak było: Justka nie umiała go ocenić, a co gorzej, obudzał w niej rodzaj jakiegoś wstrętu i obawy, której w sobie zamknąć nie była zdolną.
Dosyć było ukazania się tego sztywnego vice-munduru, aby jej odjąć humor, onieśmielić ją, oniemić. Baron znajdował ją piękną, miłą, ale, zalecać się jej nie myślał. Parę razy spróbowawszy