Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Bratanki T. 2.djvu/88

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

do tego, iż mąż niepewno, że zabity, że o nim coś od Turków słyszano. Już proszę mi to zostawić, ja sobie rady dam.
Skończyła się rozmowa roztrząsaniem drobnych szczegółów. Tego dnia blizko nadchodzący wieczór już nic przedsiębrać nie dawał. Wereszczaka poszedł się dowiadywać o pałac Orzelskiéj i coś kupić w mieście, Piotr sam został.
Słońce miało się ku zachodowi, gdy zniecierpliwiony, roznamiętniony, pochwycił czapkę i wybiegł z mieszkania. W rozmowie z Magdą dowiedział się, że Wit Maryę umieścił na Nowém-Mieście, i że dom był Holzerowéj. Powiedział sobie w duchu, iż się przecie dowiedziéć potrafi, gdzie ta kamienica leży i niepostrzeżony przynajmniej zdala koło niéj się przejdzie. Trochę przysłoniwszy twarzy, o ile pora dozwalała, nie obudzając podejrzenia, puścił się uprzedzając powrót Wereszczaki, któryby mu pewnie wynijść nie dał i w mgnieniu oka był już na moście. Franz drążnik, który go w mieszkaniu Wojskiego widział razy kilka, teraz przechodzącego około lektyk przy zamku zobaczywszy, gdy go pośpieszny chód uderzył, pomyślał, że się może zarobek nadarzy i puścił się za nim w pogoń. Nie rychło go postrzegł Piotr i poznał.
— Mybyśmy pana grafa prędzéj zanieśli w lektyce, zawołał.
— Chciałem się przejść pieszo, odparł Piotr, ale słuchaj, kiedyś już jest, znasz Nowe-Miasto?