Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Bratanki T. 2.djvu/38

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

mu myśl śmiała, gdyby uzyskał posłuchanie, wprost sprawę całą poufnie wytoczyć przed króla. Zwierzać się z nią jednak kasztelanowi nie śmiał, bo Niemira żadnéj w świecie tajemnicy dwóch by był godzin nie utrzymał.
— Puszczaj że mnie teraz, pojadę daléj w tém pudle swoje i waszecine sprawy popierać, a jutro summo mane, zdam sprawę, przyjdź do mnie na saską kawkę, stoję przy zamku pod orłem, zdam sprawę, co zrobię. Pocałował go w czoło, a siadając do lektyki, dodał:
— Wojski kochany, co najrychléj zbędziemy się tego kołtuna i do domu, a! na barszczyk!
Drążnicy go unieśli, a Wojski poszedł daléj.