Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Bratanki T. 1.djvu/132

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

łem powiedziéć — niech w Bogu odpoczywa nieboszczyk. Panowie! pogrzebny kielich. A światłość wiekuista...
Wychylił do dna i postawił.
— Przednie wino lala me, rzekł, ale ja waćpanu dobrodziejowi powiem, że za dusze zmarłe pić się powinno tak, jakby się Anioł Pański odmawiało. Część pierwsza, kielich jeden, lala me, pauza! Część druga — kielich drugi, pauza, i trzeci, naostatek, cha! cha! cha! lala me, a co? nieprawdaż?
Nalano drugi. Rotmistrz wszakże wina ledwie ustami dotknął, był pogrążony w zadumie i smutny.
— Jedźmy, szeptały panny do kawalerów — tu nie ma co robić. — Rotmistrz dziś widocznie zafrasowany. Ale żeby też tak sługi żałować?
Jakkolwiek sędziemu jeszcze się po trzech kieliszkach odjechać gąsiorka nie chciało, córki go zmusiły, siedli na wozy i ruszyli po cichu.