Strona:Humoreski (Zagórski).djvu/028

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
Teatr w Błotowie.

I.

W r. 1872 zaniósł mnie los do Błotowa.
Powiadam los, bo nie chcę tej krzywdy wypominać nikomu. Wistocie jednak winien był temu bank, z ramienia którego byłem wysłany, a bardziej jeszcze dziedzic sąsiedniej Terpiłówki, na którego wezwanie i koszt przybyłem w tamte strony.
Staropolskim, szlacheckim obyczajem zapomniał widocznie poczciwiec, gdzieś przy kartach lub kieliszku, o terminie i o interesie. Ktoby tam w przyjemnej kompanii myślał o bankach i o likwidacyach? Myśli takie psują tylko humor i odbierają fantazyę. Najlepiej więc, gdy się o tem wszystkiem zapomni.
Nie zastawszy w domu mego klienta, a nie wiedząc, gdzie się obraca, udałem się do Błotowa. Ztamtąd pchnąłem do banku telegram z zapytaniem, co dalej czynić wypada.
— Czekać w Błotowie powrotu interesanta — brzmiała lakonicznie odpowiedź.
Nie było rady; rozkaz był wyraźny — trzeba było czekać. Osiadłem więc na tem „pokuciu,” skazany na Bóg wie jak długie nudy, bez gazet, bez książek, bez znajomych — podobny do Robinsona, zaniesionego na jakąś wyspę — z błota!