Strona:Humoreski (Zagórski).djvu/020

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

potężnego smoka. Działa na nim umieszczone daty hasło odjazdu, i dymiąc nozdrzami, a siekąc potężnemi płetwami błękitne fale morza, wypłynął potwór pędem strzały z przystani na szerokie morze.
— Ja się wcale nie dziwię, że takiemu smokowi z nozdrzy kurzy — rzecze, dowcipkując pan Leon Borowski. — Owszem, jestem przekonany, że nawet i podróżnym, którzy takiemi żelaznemi smokami jeżdżą lub jeździli, takoż z nosa się kurzyć musi. Czy nie tak, Mości Chochliku?
Dowcip ten, jak na Albeńczyka, dosyć zgrabny, huczną wywołał salwę wesołego śmiechu.
— Ależ to mu dociął! — szepnął do pana Wazgirda pan Symeon Korbut, mostowniczy lidzki.
— Ha, ha, ha! — śmiał się książę. — Niechże cię uściskam, panie Leonie! A toś mi się spisał, panie kochanku! Jakby z pod serca wyjąłeś mi to, coś powiedział. Ale teraz już nie przerywaj naszemu miłemu gościowi, bo się niczego nie dowiemy o jego cudownej podróży.
— Wistocie cudowna to była podróż! — zacząłem znów. — I na wołowej skórze nie spisałbym wszystkich dziwów, które widziałem. Jechaliśmy dniem i nocą, prując błękity morza i mijając lądy, pełne rozlicznych cudów. Czasami przybijaliśmy do brzegu i zapuszczaliśmy się w głąb kraju, aby zwiedzić jego osobliwości. W jednej z takich wycieczek zapuściliśmy się w kraj, gdzie rosną zioła mięsożerne.
— Będzie tabaczka, o, będzie — mruknął książę, uśmiechając się złośliwie.
— Waszą ks. Mość — ciągnąłem dalej — opowiadałeś nam niedawno, jako nie mając kuli, ni loftki, nabiłeś raz na polowaniu strzelbę swą żołędziem, i jako spotkawszy kozła, strzeliłeś doń tym nabojem. W lat kilka po tym wypadku spotkałeś Wasza Ks. Mość w kniei starego kozła, któremu z pomiędzy rogów dąb wyrastał. Był to ten sam kozioł, do którego Wasza Ks. Mość strzelałeś przed laty. Otóż w cza-