Strona:Henryk Sienkiewicz-Humoreski z teki Worszyłły.pdf/62

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Strączek połknął gładko napomnienie i zaczął się tłumaczyć.
Pardonnez mois madame! ja tylko mówię, że pan Wilk może odesłać do Warszawy swoje książki, chyba że chce zakładać księgarnię w N.
— Dlaczego?
— Niech paniom Władzio powie.
Władzio uśmiechnął się zimno i tak zaczął:
— Każdy z nas obywateli pojmuje potrzebę czytania, chodzi tylko o to, żeby nikt nie narzucał się nam gwałtem na przewodnika. Obywatelstwo może obejść się bez opieki nieznanych mu osobistości. Otóż ja, powodowany tą myślą, zrobiłem projekt, na który większość obywateli się zgodziła i... (tu Władzio obrócił się do pani Chłodno)... Monsieur votre mari aussi.
Panna Lucy skrzywiła zlekka usteczka; Hoszyński bystro uchwycił wzrokiem jej grymasik, uśmiechnął się i mówił dalej:
— Co miesiąc za kilkanaście rubli kupujemy książek w Warszawie, które rozsyłają się kolejno po domach, należących