Strona:Henryk Sienkiewicz-Humoreski z teki Worszyłły.pdf/61

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Tymczasem i Wilk otrząsnął się z wrażenia. Trzeba było iść do salonu.
W salonie siedzieli Hoszyńscy. Strączek, ujrzawszy Wilka, zawołał:
— Hej!.. apostole i proroku! gotowe tam pioruny? odbierają ci chleb — gotuj pioruny!
Wilk milczał pogardliwie; nadto był dziś szczęśliwy, żeby odpowiadać na bezczelne dowcipy Strączka.
— Ach! — zawołał ten ostatni ze źle ukrywanym pod maską dowcipu gniewem. Z wysokości, na której stoisz, apostole, nie raczysz odpowiadać tak nędznym robakom, jak ja! Dobrze więc: dowiedz się, że możesz odesłać do Warszawy swoje książki.
— Panie Strączek, gdybyśmy byli w męzkiem towarzystwie, inaczejbym panu odpowiedział.
— Ho! ho!
— Istotnie, panie Strączek, wesołość powinna mieć pewną miarę — zauważyła pani Chłodno.
— Strączek! — zawołali obaj Hoszyńscy.