Strona:Henryk Sienkiewicz-Humoreski z teki Worszyłły.pdf/53

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Strączek! wyrabiaj kotlety ze starych żerdzi. Cóż, monsieur Wilk, n’est ce pas possible?
— Zarówno jak i przemiana osłów na ludzi — odparł poważnie zapytany.
Hoszyński, mimo zimnej krwi, zapłonął; szczęściem, Strączek poderwał.
— Apostole, czyżbyś i taką fabrykę miał zakładać?
— Nie mam dość kapitałów. Musiałby to być zakład olbrzymi. Żegnam pana, panie Chłodno!
— Jakim sposobem wszedł do waszego domu taki intruz? — spytał po odejściu Wilka Władzio pana Chłodno. — Ja kazałbym go lokajowi za drzwi wyrzucić.
— I ja, mais que voulez-vous? żona moja przyjmuje go dla angielszczyzny. Zresztą, to niebezpieczny człowiek, gotów w gazetach opisać.
— Ja mu kiedy urządzę sztuczkę — zapewniał Strączek.
— Wartoby. Bez najmniejszego wychowania — dodał Jaś Hoszyński.
— Ale gdzietam! — odrzekł pan Chłodno. — Człowiek gładki, tylko go nie za-