Strona:Henryk Sienkiewicz-Humoreski z teki Worszyłły.pdf/47

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Wilkowi zbierało się na ostrą odpowiedź, szczęściem pani Chłodno pośpieszyła z interwencyą.
— Pan Garbowiecki uczy po angielsku — i to nie chłopów, ale moje córki. To wcale co innego — niech pan Strączek o tem nie zapomina.
Pardon! nie moja wina. Pułkownikowa z Przestanku mówiła mi, że po łacinie. Ale! czy wiecie państwo, co miała za wypadek?
— Strączek! radzę być ostrożnym — wtrącił drugi Hoszyński.
— Nic złego, nic złego! to po ludziach chodzi; zresztą, milczę. Pan masz humor melancholiczny, panie Wilk, dlaczego pan nic nie mówisz?
— Wobec pańskiej elokwencyi, nie masz dla mnie miejsca.
Spojrzeli sobie w oczy — Strączek zrejterował.
Rozmowa urwała się na chwilę. Zagaiła ją na nowo pani Chłodno.
— Panowie niedawno z miasta? cóż tam nowego w naszej Warszawie?