Strona:Henryk Sienkiewicz-Humoreski z teki Worszyłły.pdf/46

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

cił majątek, grywał w karty, dopuszczał się nawet podobno malwersacyi przy grze, zwłaszcza wtedy, gdy był pijany, co zdarzało się dość często. Zarzucano mu bezczelność, ale przyjmowano go wszędzie, bo był dobrze urodzony i, jak wspomniałem, bawił.
— Ho! o Wilku mowa, a Wilk tuż — zawołał. — Cała okolica mówi o panu. W młodości znałem Garbowieckich, dalibóg znałem — zamożni ludzie. Kto pana rodzi? Znałem Garbowieckich — ona była Jazłowiecka.
— To moja matka.
— Patrzajcie!! nigdy bym się tego nie domyślił. Jazłowieccy byli spokrewnieni z Radziwiłłami.
Władzio Hoszyński, którego specyalnością było kto kogo rodzi, ozwał się oburzony.
— Ale mylisz się, drogi Strączek.
— Ale pozwól...
— Ale mylisz się — powtarzam.
— Może. Czy prawda, panie Wilk, że uczysz swoich chłopów po łacinie? — po łacinie?.. ha! ha!