Strona:Henryk Sienkiewicz-Humoreski z teki Worszyłły.pdf/39

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Miałem pilniejsze zajęcie w domu.
Ta odpowiedź, zarówno niegrzeczna jak zuchwała, wywarła jednak niespodziewany skutek. Dama podniosła oczy od robótki i zmierzyła Wilka od stóp do głów. Odpowiedź podobała jej się. Istotnie, żeby tak odpowiedzieć, trzeba było albo być impertynentem, albo mieć jakie prawo obrażania się o zbyt chłodne przyjęcie. Dama przypomniała sobie, że jej interlokutor zwie się Wilk Garbowiecki, skutkiem czego rzekła bez porównania słodziej:
— Tak, zresztą my niedawno przyjechałyśmy z Warszawy.
— Teraz latem panie bawiły w mieście?
Oh oui! dla edukacyi córek moich.
Tu panna Lucy postąpiła krok naprzód, mała Bogunia postąpiła krok w tył.
— Pan zna Warszawę? — spytała znów pani Chłodno.
— Od trzech lat dopiero bawię na wsi.
— My bo tam mamy kuzynów... Hrabiego W... Pan go nie zna?
— Znam.