Strona:Henryk Sienkiewicz-Humoreski z teki Worszyłły.pdf/297

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Cisza jednak nie trwała dłużej nad pięć minut, poczem zdawało mi się, że uchem chwytam lekkie trzeszczenie gałązek, jak gdyby naciskanych stopą ludzką.
Mógł to być Selim, a mógł być i nie Selim, dlatego obaj z Vaucourtem zaczailiśmy się pod drzewem.
Po chwili czarna sylwetka ludzka zarysowała się pomiędzy krzakami. Na nieszczęście chmury jednocześnie przykryły księżyc; zrobiło się tak ciemno, że zaledwie mogłem ją rozróżnić.
Postać ta, z głową pochyloną naprzód, zbliżała się zwolna i ostrożnie, zatrzymując się co chwila. Zauważyłem, że w ręku trzyma strzelbę.
O pięć kroków czarna postać zatrzymała się. Wytężyłem wzrok, to nie był Selim.
Z powodu ciemności nie mogłem jednak odróżnić, czy to był prusak, czy nie, lub czy wogóle żołnierz. Widziałem wprawdzie, że nowy gość nie miał śpiczastego hełmu na głowie, ale i bawarowie i sasi nie