Strona:Henryk Sienkiewicz-Humoreski z teki Worszyłły.pdf/225

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Przecież tu nie o mnie chodzi — ciągnęła pani Bujnicka. — Ja będę miała jutro migrenę, ale niech się dzieje wola boża! — gotowam cierpieć! Mnie chodzi o twoje szczęście! Ja będę miała migrenę i nie może być inaczej. Po tem, co tu słyszałam, nie pozostaje mi nic, jak tylko... przyłożyć wizykatoryę za uszami. Ale Faniu! Faniu! zastanów się. Iwaszkiewicz, to burżuazya! Będziesz należała do burżuazyi. Nie przeżyłabym, gdyby cię zaliczano do burżuazyi. Niemasz nic bardziej mauvais genre, jak burżuazya. Och, burżuazya! burżuazya!
— Moja matko, jakże ja mogę wiarę łamać?
— Nie było zaręczyn: deklaracya nie obowiązuje.
— Och! obowiązuje deklaracya i... Nie mogę! nie mogę, mateczko! Ja... mamo!... ja nietylko deklaracyą związana jestem z Iwaszkiewiczem.
Pani Bujnicka zerwała się gwałtownie.
— Co ty mówisz, dziewczyno? — zawołała z przestrachem.