Strona:Henryk Pontoppidan - Ziemia obiecana.djvu/300

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

złote hasło, jakiem zawsze żegnał co roku młodzież:

Na straży stój!
Chlubny to znój!

Niels wybrał najdłuższą fajkę, nabił ją tytoniem, siadł przy biurku i wyciągnął z lubością długie, grube nożyska. Potem dobył z ksieszeni numer „Gazety Ludowej“ z zeszłego tygodnia, wygładził papier pieszczotliwie i po raz już pewnie dwudziesty, odczytał następujący artykuł

O ŚWIĘCENIU NIEDZIELI NA WSI
(Apel do młodzieży).

Dziś pozwolę. sobie pisać o święceniu niedzieli na wsi. Jakże smutny jest widok, napotykany po wsiach kraju naszego. Oto młodzież męska, a nawet dziewczęta, któreby przecież powinny mieć więcej moralności, oddają się w niedzielne popołudnia i dni powszednie po pracy zabawom światowym, bezpożytecznym i marnym. Grywają wszyscy niemal w kręgle na ubitej szosie, o pieniądze, albo gorące napoje. Chłopcy potem ryczą, niby zwierzęta, a prócz tego wynika z opilstwa mnóstwo innego jeszcze bezeceństwa. Taki stan rzeczy musi boleć każdego człowieka duchowo wyzwolonego. Młodzież mogłaby się chyba zająć czemś wyższem, zwłaszcza w czasie jak obecny, kiedy pozapalano wici swobody w całym kraju i wszyscy kupią się do walki o wolność i prawa ludu. W okolicy naszej, dzięki nauczycielom i przodownikom naszym, nie widać tych niegodnych wolnego ludu zabaw, ale dzieje się to często po gminach okolicznych, dlatego też posyłam ten apel, czyli wezwanie do młodzieży,