Strona:Henryk Ibsen.djvu/029

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

wożytnym utworze, dziewczyna ma imię Swanhildy i przy niem zostaje.
Trudno zaprzeczyć, że poeta ten umie wszystko wyzyskać, ale w błędzie byłby ten, ktoby nic ponadto w nim nie widział, gdyż czemże jest to krążenie około tych samych, głównych myśli? czemże to pogłębienie i ta niewiarygodna stałość w przeprowadzaniu niewielu ale potężnych sytuacyj pierwotnych, jeżeli nie zatapianiem się poety w swojego ducha? Odczuwamy, jak on zagłębia się w swoje wnętrze i jak poszukiwacz skarbu traci coraz bardziej wszelki interes dla wszystkiego innego, prócz tego, czego szuka. A czyż nie jest na tropie? Najmniej bystry czytelnik, który zestawia jego dzieła, uzna, że każde nowe oznacza pewien postęp, że Ibsen każdem z nich posunął się o krok naprzód, ale zawsze na głębokość.
Łatwo znaleść przyczynę, skłaniającą go do wybierania tych właśnie przedmiotów — pojąć nie trudno, że one pociągają duszę jego, jako pokrewne mu. Spotykamy się tu z naszym wojownikiem. Duma, siła, namiętność, siła woli i z namiętności zrodzona dzikość — są ideałami tego poety, jak i reszty później występujących norwegskich