Strona:Emilka dojrzewa.pdf/159

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

godnego figla. Wprawdzie zaprzeczyła z oburzeniem, ale oczy jej miały wyraz zbytniej niewinności. Ilza powiedziała: „Stajesz się afektowaną babą, należałoby coś zrobić, zanim to przejdzie w stan chroniczny.” Czyżby?... Czyżby... Ilza obrała taki wstrętny środek wyleczenia jej z owej rzekomej afektacji?

— Nie, nie, nie! — łkała Emilka rozpaczliwie. Ale wątpliwości dręczyły ją nadal.

Ciotka Ruth nie miała wątpliwości. Odwiedziła swoją przyjaciółkę, panią Bali, której córka należała również do najmłodszej klasy. Anita Bali wróciła do domu z wieścią, że cała ich klasa, oraz klasy senjorów i junjorów uśmiały się kosztem biednej Emilki Starr, której Ilza Burnley spłatała takiego niegodziwego, lecz wesołego figla.

— Jak słyszę — rzekła ciotka Ruth, wtargnąwszy do pokoju Emilki — jak słyszę, ładnie cię dziś umalowała Ilza Burnley. Sądzę, że teraz widzisz, z kim masz do czynienia.

— Ilza nie zrobiła tego — odrzekła Emilka.

— Czy ona ci to powiedziała?

— Nie. Nie ubliżyłabym jej podobnem pytaniem.

— A ja wierzę, że to ona. I nie wpuszczę jej tu nigdy więcej. Zapamiętaj to sobie.

— Ciotko Ruth...

— Słyszałaś, co powiedziałam, Emilko: Ilza Burnley nie jest odpowiedniem towarzystwem dla ciebie. Za dużo o niej słyszę w ostatnich czasach. Ale to, co zrobiła dzisiaj, jest nie do wybaczenia.

— Ciotko Ruth, a jeżeli zadam Ilzie pytanie, czy to ona, a ona zaprzeczy, czy jej uwierzysz?

— Nie, nie uwierzę na słowo żadnej dziew-

155