Strona:Edward Redliński - Konopielka.djvu/235

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

rycha: Nabortał, naczapierzył snopkow, a wcale nie prędzej!
Nu co wy Grzegorycha, dziwie sie kobiecie, dziwie sie ludziom, co z nimi, czy im w głowach pomieszało. Czyż nie widzo? A tu Michał ogłasza: Koso nie prędzej. Prędzej sierpem! Ja więcej nażoł!
Tak tak, sierpem więcej, krzyczo już cało gromado: Michał więcej nażoł! O, dużo więcej sierpem nażoł!
Próbuje przekrzyczyć: Co wy, ludzi, jakże nie więcej, toż widać! Ja skosił do końca, a Michał do połowy nie doszed!
Łżesz!
Łżesz po ciemku!
Chwalisz sie, bo ciemno!
Michał do końca, a ty do połowy!
Jak wam ciemno, to chodźcie, wołam, chodźcie, zobaczym z bliska kto więcej nażoł!
A chodź! Chodź! I tak nasza prawda!
Sierpem więcej!
W oczy łże!
Ide pierwszy, oni za mno hurmo, a gadajo, za plecami, klno, jakby na bitwe! Idziem, idziem i dochodzim tam dzie Michał skończył żniwo: koniec rżyska, żyto rośnie. Nu a u mnie rżysko jeszcze i dziesiątki ciągno sie hen, gino w ciemku.
I kto więcej? pytam sie.
Michał więcej! krzyczo tato. Sierpem więcej Michał nażoł! Jak nie wierzysz, pytaj ludziow!