Strona:E. W. Hornung - Pamiętnik złodzieja.pdf/18

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

nieprzyzwoitem słowem. W owej chwili wyglądał jak człowiek, który dopiero-co ukończył staranną toaletę na obiad proszony, a nie jak ten, który ów obiad spożył, zakropiwszy go paru butelkami wyborowego trunku; jego kędzierzawe włosy umiarkowanej długości czarne jak heban; na gładkiej, pełnej wyrazu twarzy nie pojawiała się zmarszczka żadna; całe zaś urządzenie mieszkania z rzeźbionemi na książki szafami, z meblami dębowymi, obrazami znakomitych mistrzów pendzla na ścianie świadczyły o wykwintnym guście właściciela.
Około pierwszej po północy dojechaliśmy dorożką do kościoła w Kensington, zamiast obrać krótszą prowadzącą tam drogę. Unikając rozmyślnie tych dróg prostych, Raffles natrafił w dalszym ciągu na bal odbywający się w Pokojach Cesarskich, którego goście w przestankach między tańcami wychodzili odetchnąć chłodnem powietrzem pustej o tej godzinie ulicy. Nie chcąc zwracać ich uwagi, towarzysz mój prowadził mnie czas jakiś przez ulicę Kościelną, a następnie ciasnymi zaułkami na Palace-Gardens. Znał ów upatrzony dom niemniej dokładnie ode mnie; przypatrywaliśmy mu się z chodnika po drugiej stronie. Nie panowała w nim ciemność zupełna; widać było światło w sieni, a jaśniej jeszcze świeciło się w zabudowaniach stajennych w głębi.
— Niepożądana mitręga — rzekł Raffles — panie widocznie wyjeżdżały gdzieś na wieczór i mogą nam zepsuć projektowaną zabawę! Naturalnie, położą się one wczaśniej od służby pałacowej, ale bezsenność prześladuje częstokroć płeć piękną niemniej jak ludzi trudniących się naszem rzemiosłem. Jeden z mieszkańców rodzaju męzkiego jest także prawdopodobnie nieobecny — syn właścicieli domu; on jednak, jako niepo-